Page:Nałkowska - Książę.djvu/87

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
79
 
 

uwagą. I mimo szczerych chęci, nie znalazłam nic szczególnego. Ani trochę podobny nie jest do mitu o sobie. Przez godzinę opowiadał bezbarwnie i sztywno wrażenia z odbytej wyprawy. Z jednakowym półuśmiechem mówił o śmierci jednego z towarzyszy, o obyczajach pingwinów, o niebezpieczeństwach żeglugi między lodami. Jest wytworny wytwornością wysokiego urzędnika, nie arystokraty. Taki pan, którego zawsze można spotkać w każdym wagonie każdej drugiej klasy każdego kraju.

Właściwie jednak — nie o to mi idzie.

Otóż ponieważ przyjechał Rosławski, muszę dotrzymać przyrzeczenia, danego Obojańskiej — i we czwartek najbliższy urządzić niewielkie przyjęcie.

Na którym nie będzie Zienowicza.

To właśnie jest najważniejsze, to jest cały ów mój smutek. Bo nieprawdą jest naturalnie, by Zienowicz nic mnie nie obchodził. Przeciwnie — interesuje mię i pociąga więcej, niż ktokolwiek. A nie był u mnie od czasu owej fatalnej wizyty z Emilją.

Jestem bardzo nieszczęśliwa, ponieważ okropnie chcę posłać mu zaproszenie, a wszystkie moje szlachetne instynkty burzą się przeciwko temu. Nadewszystko jestem ambitna, chociaż nigdy nie znać tego po mnie. I głównie z tego względu nie należę do kobiet „wyzwolonych“. Parę razy w życiu widziałam, jak to wygląda. Dla kobiety ambitnej