Page:Nałkowska - Książę.djvu/42

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
34
 
 

mansu japońskiego pod tytułem „Sześć parawanów“.

Gdy już Misawo i Sakitsi mieli się wreszcie po wielu złych przypadkach połączyć węzłem małżeńskim, Zienowicz podniósł się, zamienił parę słów po drodze z panią Obojańską, królewskim giestem pogładził lewą rękę Owińskiego, coś doń mruknąwszy — i z ledwie dostrzegalnym półuśmiechem na twarzy zatrzymał się przy mnie — niby dla posłuchania rozmowy.

Zamilkłam natychmiast. Po chwili zwróciłam się do siedzącej niedaleko pani Emilji z półgłośnym zapytaniem o zdrowie jej małego syna.

Zienowicz usunął się nieco, powiedział coś Urowieckiemu o technice scenicznej Stanisławskiego, nie doczekał się odpowiedzi — i zupełnie niespodziewanie usiadł na małym krześle tuż obok mnie.

— Pozwoli pani? — zapytał już po dokonanym fakcie.

Skinęłam głową, błądząc jednak spojrzeniem po jasnozielonej kotarze drzwi — bez żadnej rzeczywistej potrzeby.

— Bardzo wiele słyszałem o pani przed poznaniem jej — rzekł gładko, ale z tonem pewnego zuchwalstwa.

Przesunęłam po nim spojrzenie niewidzące.

— Gdybym nie pamiętała, że mówię z literatem, mogłabym słowa pańskie uważać za nieuprzejmość. W naszym świecie bowiem najbardziej szanowane są kobiety, o których najmniej się słyszy.

— Skoro jednak słyszy się rzeczy dobre — —