Page:Nałkowska - Książę.djvu/250

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
242
 


— Dla czego tak strasznie płaczesz, Alu — cicho, cicho — Przyszedłem —

Jerzy przyszedł.

— Więc wszystko nieprawda, wszystko sen i gorączka — A ja przeczuwałam, Jerzy, przeczuwałam, że takie rzeczy nie mogą być na ziemi — i nie wierzyłam...

Objął mię delikatnie, jak bardzo chore dziecko. Płaczę jeszcze, ale coraz ciszej. Taka jestem zmęczona...

— Jakie szczęście... Jakie szczęście... I widzisz — ja taką straszną mękę przeżyłam... Tak cię strasznie zobaczyć chciałam — i nie dali... Mów coś do mnie — — Dla czego żyjesz? Czy ty żyjesz naprawdę?

— Ależ tak. Kocham cię i tęskniłem za tobą. Jestem przy tobie —

Całował mię we włosy.

— Jakie to dziwne — mówiłam — takie ogromne szczęście. Teraz dopiero poznałam, jak cię kocham. Nie umiałabym cię utracić. Teraz rzucimy już to wszystko, będziemy żyli dla życia. Będziemy żyli jak zwyczajni ludzie, którzy nie lękają się niczego. Przecież za mądrzy jesteśmy, by naserjo kochać ideję, by być bohaterami —

— Tak, tak, masz rację, Alu. Dla czego jednak masz włosy takie siwe?

Spojrzałam w lustro. Nad czołem bieliły mi się całe fale zupełnie siwych włosów. Ale nie zasmuciłam się tym wcale.

— Widzisz, Jerzy, to dopiero ta ostatnia noc.