Page:Nałkowska - Książę.djvu/23

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.



— Chciałabym pani coś powiedzieć — rzekła dziś do mnie żona pewnego literata, pani Sępowska. — Trochę się boję być niedelikatna, ale tak nie chcę, by kobiety miały zawiązane oczy. A pani tak mało używa życia.

— Niech się pani nie lęka.

— Jeden pan — nazwiska pani nie wymienię — opowiadał memu mężowi, że mówił z pani mężem o pani. To było niedługo po ślubie — więc winszował mu takiej pięknej i takiej jednocześnie zupełnie pewnej żony — bo to bardzo rzadko razem się spotyka. A mąż pani miał tak się wyrazić: wierność cenna jest tylko w takiej kobiecie, którą ona coś kosztuje — zaś moja żona wierna będzie tylko dla tego, że ma słaby temperament. — Więc widzi pani, że pani nie ma dla czego tylu rzeczy sobie odmawiać. Odkąd wyjechał pani mąż, nie bywa pani nigdzie, nawet u nas; ani razu nie widziałam pani w teatrze. To zły system. Przeciwnie, lepiej nawet będzie, jeżeli mąż pani choć na chwilę zaniepokoi się o swą własność...

Wysłuchałam wszystkiego bez najmniejszego wrażenia. — Pani jest bardzo dobra — rzekłam z półuśmiechem.