Page:Nałkowska - Książę.djvu/183

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.
175
 
 


— Ja tego nie rozumiem zupełnie. Wszakże Pan jest inny naprawdę, niż tamci. A to są dwa światy, których pogodzić nie można —

— Jakie światy?

— Świat wesołej wiedzy, gardzącej złem i dobrem — i świat ideału moralnego wolności i równości. Świat piękna, poezji, radości — i świat smutnej walki o dobro — — Tę przepaść widzę wciąż, która sprawiła, że Młody Król, ujrzawszy „krew w sercu rubinu, a w sercu perły śmierć“ — opuścił zamek, pełen skarbów i dzieł sztuki, pogardził kultem piękna, oddał młodość swą na usługi nędzy i cierpieniu —

Książę zdziwił się.

— Przecież piękno i poezja — to nie jakaś ścisła kategorja zjawisk. Piękno jest projekcją, w której oglądać można wszystkie zjawiska. To nawet, że Młody Król wzgardził sztuką i przepychem, stało się dla twórcy przedmiotem poezji — —

Słuchałam uważnie.

— Więc może — zaczęłam i zawahałam się — — więc może — i pan kocha dobro dla tego, że jest piękne — — — ?

Miałam wrażenie, że w chwili tej odzyskam coś, co wydawało mi się już utraconym. Książę odrzekł:

— Czaruje mię piękność tej walki nieśmiertelnej o dobro. — I tylko dla tego — rozumie pani? — tylko dla tego — —