Page:Nałkowska - Książę.djvu/131

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.



Po długim niewidzeniu odwiedziła mię pani Sępowska. Właśnie byłam zaziębiona, leżałam w łóżku z rozpuszczonemi włosami i z pewnym wysiłkiem woli czytałam książkę pod tytułem: „Osiemnasty Brumaire’a Ludwika Napoleona“. I w tym stanie rzeczy ją przyjęłam.

— Jakże pani blado wygląda! — rzekła zaraz po przywitaniu.

Zamiast na krzesełku, usiadła na krawędzi łóżka, czego nie lubię.

— Co pani czyta? — spytała, biorąc książkę z kołdry. — Marks? Już to pani nigdy nie zapomni być modną.

Roześmiała się z pomysłu.

Zapytałam ją, czy synek zdrowy i co porabia mąż.

— Musiał zająć się wyłącznie dziennikarstwem, bo teraz literatura nie popłaca zupełnie. Pani sobie nawet nie wyobraża, ale to wszystko, co się dzieje, to są okropne rzeczy. Ci ludzie nie zdają sobie sprawy, do czego kraj doprowadzają Nam wszystkim grozi poprostu ruina materjalna. Wszędzie takie przygnębienie! Dziś znowu aresztowania —

Wymieniła parę znajomych nazwisk.