I.
Karawaniarskie przysłowie, które każe człowiekowi umrzeć na obstalunek po obejrzeniu Neapolu, należy zmienić w tym sensie, żeby zagrozić przynajmniej ciężką chorobą każdemu, kto był w Neapolu i nie pojechał na Capri. Może to wprawdzie porządnego obywatela odstraszyć, że dotąd przesiadywała na tej rozkosznej wysepce sama literatura, rozmaite poety i tym podobne indywidua, ssące wino, — ale gdzież się taki nie włóczy? Snadnie tedy w czasie, w którym na Capri przebywa dwustu malarzy i tyluż poetów, może być wyspa ta uważana za jeden wielki zakład obłąkanych, ale człowiek może się pocieszyć tem, że w ojczyźnie Zakopane bynajmniej inaczej nie wygląda.
Tak... Bardzo to jest pięknie podumać na zgliszczach zakładu Chramca, ale równie pięknie podumać na ruinach willi Tyberjusza, tem bardziej, że to taniej kosztuje, a masło z tą samą wprawą fałszują na Capri, co i w Zakopanem.
Obejrzawszy w Neapolu wszystkie kinematografy, które się stały włoskim specjałem naro-