Page:Makuszyński - Straszliwe przygody.djvu/163

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



IV.

 

Wspaniały opis piły towarzyskiej, nazwanej „reunion".

 

Jeśli czytelnik ma wrażenie, że wszystkie siklawy i potoki zakopiańskie zmieniłem w atrament, jeśli myśli, że wypisałem o Zakopanem całą zawartość ogromnego kotła, w którym robił atrament pan del Tintero Largo z powieści Potockiego, w takim razie zapowiadam tylko dwa jeszcze listy; czynię to zresztą we własnym interesie, doszły mnie bowiem z Zakopanego słuchy, że moje niewinne, śladu żółci pozbawione uwagi o tem „niebardzo podłem mieście“ napełniły je goryczą, tak, że nie będę się tam mógł pokazać przez długie lata, a gdybym przybył, nikt mi nie poda kropli wody, ani ogonka pstrąga; na mój widok pierzchać będą przerażone dzieci, żałośnie beczeć będą kozy, góra strąci mnie w przepaść, przepaść nie zechce mnie przyjąć. I słusznie.

Odwieczną bowiem zasadą polskiego dziennikarstwa jest wdzięczna pochwała wszystkich tych kryminałów, w których ludzie zamykają się na letnie miesiące. Tak się pisało od wieków i tak się pisać powinno: „...Urocza Rabka, słusznie