Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/93

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



WIEŚCI HIOBOWE


(Rufferowi).


Hej! z wieścią idę, że wiśniowe sady
We mgłach, milczące... Otwieraj komnaty,
Puść mnie; a oto z trwogi jestem blady...
W zanadrzu niosę ci umarłe kwiaty,
Wetmij je niby kwietne całowanie
Z ust moich — smutne od sadów posłanie.

Szumi a szumi sad i w mgły się stroi,
I o skonaniu wszem naokół prawi...
Otoć wysypię kwiecie u podwoi —
Och I łza na kwiecie padła,
Serce krwawi...
Wiosenna mara między nas się ciśnie,
W komnatę wchodzi...
Woń cudna się kładzie
Na dusze smutne!
Bujasz, o duszo, gdzieś w wiśniowym sadzie...
O, jako pachną wiśnie,
Niby królewskie w kadzielnicy ziele,
Tak ono kwiecie wonieje wiśniowe...