Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/85

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
81
SPIEKŁEMI USTY

(Łkasz, duszo moja — ?)

Wejdź we mnie, ciszo. Jak niezmierna woda,
Wet mnie w ramiona, w swoich fal upusty,
Otoć pożądam całą żądzy siłą,
Otoć pożądam spragnionemi usty;
Chcę, by się dwoje warg twych w moje wpiło,
Ciszo, niezmierna ciszo...
Zcałuj mi każdy myśli błysk ze skroni,
Z ust mych spękanych wyssiej każde słowo,
Chcę czuć na oczach senność twoich dłoni,
Chcę powiew skrzydeł twoich czuć nad głową,
Ciszo, niezmierna ciszo!...

(Łkasz, duszo moja — ?)

Targaj się serce, choćby w strzępy... w strzępy...
Jakoż ci ciszy pożądać, siostrzycy?
Łkaj, duszo moja!
Jakoż spragnionej tobie iść do zdroja:
Oto jest pożar w tobie z błyskawicy
A oto smutki twoje są jak sępy,
I jako sępy ponad tobą wiszą...
................
Łkaniem cię wołam: Ciszo, wielka ciszo!