Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/77

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



SNY NAD KSIĘGĄ



jest smutny swą radością dzień wiosny zaślubin,
Ze słońcem; co się mocą swą rodzącą chwali,
Coś zwierza kwiatom motyl, tęczowy cherubin,
Mewa miłość spowiada rozkochanej fali.

Moc pragnień przyszła ku nam i dusze nam wiąże,
Żarem snów pluszcze na nas morza toń niebieska:
Miłujmy się... ja będę jak dantejski książe,
Paolo będę dobry, ty zaś jak Franczeska.

Nie patrzmy sobie w twarze, splećmy razem ręce,
Niech nam oczy do zmierzchu wieków rwie tęsknota,
Usta mamy dziecięce i dusze dziecięce,...
Czytajmy... będziem razem czytać Galeotta.

Coś czyni, że mi głos się na warg progu łamie,
Słów wonność bije w głowy, jak kwiecia opiłość,
Ktoś miękkie bardzo kładzie nam na szyje ramię
I ktoś ciągle powtarza łkaniem słów: to miłość.