Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/71

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
67
PRAGNIENIE

Z piersi mej dwoje trysło cudnych róż,
Miłość nierządna jest mych kwiatów stróż.

Niechajże przyjdzie wymarzony w śnie,
Chwycą go ręce me jak żmije dwie.

Niechajże przyjdzie z swych obłędnych dróg,
Włosami zetrę pył z zmęczonych nóg.

Niechaj się zjawi na miłosny cud,
Chwycę go w kleszcze opętanych ud.

Niechajże przyjdzie zdjąć mi obłęd z ust,
Wszakżem jest naga i czekam bez chust.

Anioł włóczęga niechaj przyjdzie z pól,
I niech rozrządzi we mnie szał i ból.