Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/38

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
34
KORNEL MAKUSZYŃSKI

Ja rybak jestem; na wygiętym grzbiecie
Przyniosłem moją sieć,
(Lichą, rybaczą sieć twych apostołów,
Którą na rzymskim gdzieś kupiłem targu,)
I łowię gwiazdy!
Obłąkany połów...
Gwiazdy zapadły w przedziwny sen złoty,
W półśmierć złocistą, śpią w złotym letargu,
I tęsknią...
(Bowiem tęsknota jest wszędzie).
Więc im zaśpiewam cicho pieśń tęsknoty
O tem, co ma być, a czego nie będzie,
Że gwiazdom oczy staną w łez powodzi,
A ty, Rybaku rybaków, stań w łodzi
I rzucaj sieć:
Niech sieć rój gwiazd oprzędzie!

A gdy wyłowisz wiele gwiazd,
Do wszystkich powędrujem miast,
Rozrzucać skarby z sieci.

Rozrzucać będziem złote sny,
Będziemy w perły zmieniać łzy,
W złocistej gwiazd zamieci.

A gdzie na drodze znajdziesz ból,
Tam rzucisz gwiazdę, dobry Król,
Pan gwiaździstego szlaku.