Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/276

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
272
KORNEL MAKUSZYŃSKI

I niech aktorskie łzy zagrają tęczą,
A znak się zgody na niebie uczyni...
A siedmiobarwną złączeni obręczą,
Niech nikt nikogo o prawdę nie wini.
Ja zgaszę łuny, ty zgaś błyskawice
I w zmierzchu w pańskie pójdziemy winnice.

Na południowe stoki pójdźmy strome
Rwać winogrady, (o, uciecho pusta!)
W kielichy sączyć wino i łakome
Podawać winu do rozkoszy usta.
Ty zatańcz taniec Duncan lub — Salome!
Chcesz śmierci mojej? — Więc bądź jak Lokusta,
Ja Magiem będę i w uciesznej psocie
Udam, żem znalazł śmierć w kielicha złocie.

Dyonizyjskie święto! Niech kapłany
Ustroją kwieciem głowy swoje łyse
I niech zatańczą taniec opętany!
Zabitych wołów na ofiarną misę
Serca niech rzucą, a bóg, potem zlany,
Niech idzie serca zjadać za kulisę...
Niech się muzyckie rozełka narzędzie
I niechaj dusze tańczą, — lecz w obłędzie!

A potem odejdź w pokoju i ciszy
Gdziekolwiek zechcesz. Ty i myśli twoje.