Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/239

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
235
O CHRYSTUSIE I ŚMIERCI

Och, nie! to anioł za kwiaty się chowa.
Zejdźmy z Oliwnej Góry. Noc się tłoczy.
Góra się cała stała purpurowa,
Słońcu w zachodzie krwią nabiegły oczy...
Drzewa jak krzyże rozwarły ramiona...
Dzwon, który terazby zadzwonił — skona.