Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/229

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



KŁAMSTWO O ROZKOSZY



Powiedz mi jedną z chorych opowieści
Bom strudzon wielce. Niech słów twoich wino
Usta mi zwilży, a tajemne wieści
Strugą przejasną niech z twych ust popłyną.
Niech skrzydło twoje cicho zaszeleści
Nad moją głową. — Niech jedną godziną
Żywot się cały w cudnym śnie dokona,
Jak błyskawica błysnąwszy czerwona.

Albowiem trzeba szczęście chwytać w locie,
Kiedy jest blizko i na wozie pędzi,
Który godziny wiozą. Rwać paprocie
Wtedy gdy kwitną, choćby na krawędzi
Skał nad przepaścią. Ręce nurzać w złocie
Gdy się w Sezamie jest, bo śpiew łabędzi
Choć jest muzyką cudną, ale próżną,
Przez Śmierć dla życia rzuconą jałmużną,

Niech doń anioły tęsknią ... Ty nie na to
Takie masz usta, na których krew tętni