Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/154

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
150
KORNEL MAKUSZYŃSKI

A potem krzyczmy na drogach rozgłośnie:
O, ludzie dobrzy, którzy Messyasza
Czekacie! Idzie tutaj naszym śladem,
Z dłonią łaskawą i obliczem bladem!...
Niechaj czekają w rozpaczy i męce,
Na oczu łaskę i na dobre ręce,
Aż ich czekania straszny obłęd strawi,
I Śmierć-Zbawiciel przyjdzie, co ich zbawi.

O, bracia moi...
Noc deszczem płacze, że się oto dusze
Nam zapodziały gdzieś; i wichr się skarzy
jak pies, warczący u karczmy podwoi
Na nocnej straży...
Chodźmy...
Czas się powlecze za nami, kaleka,
Gasnący w ręku podnosząc kaganiec...
Śmierć w pogotowiu...
Siadła na karczmy przyzbie,
Odmawia różaniec
I czeka.