Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/125

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



Niech ktoś, kto dłonie bardzo ma łaskawe,
A w uściech słodycz ma, — od uczty wstanie
I gęśli głośną uciszywszy wrzawę,
Niech miłościwe czyta przykazanie.
Potem niech dzieli chrystusową strawę —
Słońce, jak hostyę, czyniąc miłowanie.
Niech wszystkim jasność wystrzeli z pod powiek,
I niech w spokoju wszelki żywie człowiek.

Albowiem ludzie dobrzy są, a wina
Nie rośnie chwastem z dusz, lecz z marzeń splotu,
I w snów gorączce błędów jest przyczyna,
W dążenia szale, w niemocy powrotu.
Zły tylko dzień jest, chwila i godzina,
Lecz wieczność przecie jest na miarę lotu,
A lot ma z wichrem być na wichru grzywie...
Więc niech w spokoju wszelki człowiek żywie.

Kto cudów moc ma, niech dziś czyni cuda:
Niech dusze w uścisk rzuci! Dobrzy ludzie!
Niech was odejdzie smętek, zło i nuda,
Niechaj wam krzyże nie pękają w trudzie