Page:Makuszyński - Połów gwiazd.djvu/100

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.



A kiedy spadł pierwszy liść,
Wśród łez mi wichr zaśpiewa:
Przyszedłem, a muszę iść,
Śmierci twe pragną drzewa.

Gdym zebrał złoto mych zbóź,
Lata przecudne śmiechy,
Wichr śpiewa: odchodzę już
Dąć pożar w twoje strzechy.

Gdym smutny leźał jak głaz,
I płakał pokryjomu,
Wichr śpiewa: mnie w drogę czas,
Dach zerwać z twego domu.

A przetom porzucił sad,
Stodoły me i chaty,
Przedemną wichr znaczy ślad,
Ja idę za nim w światy.

Wieczysty wciąź gna mnie ból,
I śmierci służę wiernie,