uważać za jedyny w życiu i za zawarcie nierozerwalnego związku małżeńskiego.
Wstąpienie w pożycie małżeńskie zakreśla małżonkom przez wynikającą z tego pożycia konsekwencyę — rodzenie dzieci — nowy i to bardziej ograniczony sposób służenia Bogu i ludziom. Aż do czasu małżeństwa mógł człowiek bezpośrednio i w najrozmaitszy sposób służyć Bogu i swoim bliźnim. Lecz ożenienie się ogranicza jego pole działania i żąda odeń wychowywania i nauczania potomków, przyszłych sług Boga i ludzi.
Co ma czynić mężczyzna lub niewiasta, żyjący w małżeństwie i służący Bogu i ludziom w ograniczonym zakresie, ażeby skutecznie i zbawiennie kierowali duchowem i fizycznem wychowaniem dzieci?
Znowu to samo: powinni wspólnie dążyć do uwolnienia się od pokus, do wewnętrznego oczyszczenia i do odsunięcia grzechu przez wynagrodzenie stosunków, przeszkadzających im w służeniu Bogu i ludziom, wszelkim możliwym sposobem, przez wynagradzanie miłości zmysłowej, czystym stosunkiem brata do siostry.
I dlatego nie jest prawdą, że nie możemy się kierować wedle ideału Chrystusowego, bo jest za wysoki, za doskonały, dla nas niedostępny. Tylko dlatego nie możemy się kierować wedle tego ideału, że sami sobie kłamiemy, sami siebie oszukujemy.