Page:Lew Tołstoj - Zagadnienia seksualne.djvu/23

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
17
O małżeństwie.


która siebie zwie chrześcijańską, zrobiła z małżeństwa chrześcijańską instytucyę, t. zn. ustanowiła zewnętrzne warunki, pod którymi cielesna miłość dla chrześcijanina traci pozornie piętno grzechu i staje się zupełnie uprawnioną.

Lecz w prawdziwej nauce Chrystusa niema żadnych podstaw dla instytucyi małżeństwa. I oto stało się, że ludzie tego świata opuścili jeden brzeg, a na drugim nie mogli wylądować. Z jednej strony, po szczerości, nie wierzą w kościelne uzasadnienie małżeństwa, czując, że ta instytucya nie ma żadnej podstawy w nauce Chrystusowej, a z drugiej strony, nie widząc przed sobą ideału Chrystusa: dążenia do doskonałej czystości, zostają w zapatrywaniu na małżeństwo bez jakiejkolwiek kierownicy. Tem się tłómaczy ów przedewszystkiem dziwny fakt, że u żydów, mahometan, lamaistów i wyznawców innych religii, posiadających dokładne reguły życia małżeńskiego, pierwiastek rodzinny i wierność małżeńska są silniejsze, niż u tak zwanych chrześcijan, mimo, że tamte wyznania stoją o wiele niżej od chrystyanizmu.

U nich istnieją ustalone zwyczaje, jak: konkubinat, wielożeństwo i wielomęstwo, które są ściśle określone. Zaś u nas panuje zupełna rozwiązłość: konkubinat obok polygamii i polyandrii. Nie podlegają one żadnym określeniom, a kryją się tylko za cieniem rzekomej i urojonej monogamii. Tylko dlatego, że wobec pewnej części