Page:Leo Belmont - A gdy zawieszono „Wolne Słowo”.djvu/39

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

—   37   —

tracji oraz od nacjonalizmu żydowskiego.
 Przyznać należy, że na oba uczciwie zasłużyła.
 I przed nią leżało zadanie nader poważne. Obowiązkiem jej było zorganizować liczne rzesze żydowskie na gruncie polskim, skupić je pod sztandarem idejowym Polski.
 O ile demokratyzm jej jest tak blady, jak ją o to podejrzewamy, powinna była zawczasu przyłączyć się do również bladodemokratycznej koncentracji, postawić jej swoje warunki, a przyrzec współdziałanie, nie dopuścić zawczasu do tego, by wymierzono jej tęgi policzek, eliminując najzupełniej żydów polaków.
 Jeśli demokratyzm jej jest bardziej jaskrawy, jeśli raził ich niedostateczny demokratyzm koncentracji, powinni byli — o ile czują się Polakami-demokratami — połączyć się z szczerym, radykalnym demokratyzmem polskim, znaleźć dość mocy moralnej, by nie oglądać się na tych, którzy zmonopolizowali szyld polski, i organizować kadry wyborcze, ożywione duchem demokratyzmu polskiego[1]

  1. Obecnie urzędówka asymilacji zapewnia, że agitowała „niestrudzenie“ w dzielnicach żydowskich zwalczając tendencje nacjonalistyczne. Si non e vero e mal trovato! Działanie polityczne, tembardziej w okresie wyborczym — musi być publiczne i jawne. Lidzie wiece wyborcze organizowane przez asymilatorów, a na których jasno wyłożono-by credo żydów-polaków! Czy publiczny wiec, podlegający kontroli publicznej można zastąpić jakiemiś tajemniczemi rozmowami zakulisowemi? Lub niedającem się sprawdzić zapewnieniem past factum, że „dziesiątki“, wrspółideowców gdzieś coś szeptały na Franciszkańskiej.