Page:Lechoń Rzeczpospolita Babińska.djvu/45

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

Już dość jest, ludu polski, daremnych okrzyków,
I dość już „Wacht am Rhein’ów“, nuconych w sekrecie:
Nie na Nowym, lecz w Nowym ojczyzna jest świecie
Dla yankesów. Niech Albion będzie dla Anglików.

Nie kupi nas najeźdźca na zamku kolacją,
Nie złudzi obietnicą, gdy zboże nam kradnie:
Czas przyjdzie, że zeń maska udanej opadnie
Przyjaźni: „Precz z Wilsonem i precz z okupacją!“





Wiersz ten, pomyślany w listopadzie r. 1918, ma swoją historję o wielkiej dydaktycznej wartości. Kiedy się go bowiem czytało u samego schyłku niemieckich w Polsce rządów, nieprawdopodobieństwo takiej np. sytuacji, że „na zamku Paderewski dosiada pianina“ budziło niepowstrzymane wybuchy śmiechu.

Dzisiaj doświadczeni dotkliwie, wiemy już ze wszystko jest możliwe w Polsce; warto to sobie przypomieć przy okazji tego wierszyka. Chociaż bowiem, biorąc przykład pierwszy lepszy, wszystkie pisma zgodziły się, że Wisła jest „wierna rzeka“, i wiemy wszyscy, że stał się „cud nad Wisłą“ — nawet z cudami bywa czasem „do razu sztuka“.



— 43 —