Page:Lechoń Rzeczpospolita Babińska.djvu/13

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

PASZKWIL

 

Zły to ptak, który własne pokalać śmie gniazdo,
Złe gniazdo, skoro ptak zeń zlękniony uchodzi.
Paszkwile będę pisał — nikomu nie szkodzi
Po naszej wielkiej Polsce zabawić się jazdą.

Po Polsce nie stojącej w przepychu zbóż, kwiatów,
Nie pszennej, sianożętej, nie złotem błyszczącej,
Po Polsce wystawionej na rynku, — pragnącej
Fałszywych demokratów, prawdziwych prałatów.

Po Polsce, w której każda się znaczy bielizna
Czerwonym haftem z Orłem, niebieskim z Pogonią,
Otwartych której granic bezdomne psy bronią,
W chantanach której wszystkich śpiewają: „Ojczyzna!“

Dzieciuchów garść wpółnagich — to nasze są woje,
Pismaków zgraje podłych w redakcjach — sumienie,
Po całej Europie smakujem pieczenie,
Płatnerze kują obcy na piersi nam zbroję.

Gadają w górze Wisły, a w dole się boczą,
A walczą nad Isonzo, a milczą nad Wartą,
A państwo Paderewscy z piór srebrnych odartą
Wskazują Polskę z rany krwawemi, co broczą.

W Londynie nam pan Dmowski z Angliki się trąca,
A w Wiedniu Kucharzewski nam żebrze jałmużny,
Czy nasza Polska, psiakrew, proszący podróżny,
Czy arfa pod skrzydłami aniołów drgająca?

A cóż mi demokracja, a cóż mi są chłopy,
A cóż mi hrabskie herby i mitry książęce:
I Marxa i hrabiego Zygmunta poświęcę
Za wolnej głos Ojczyzny na sejmie Europy.


— 11 —