Page:Jarosz Derdowski - O Panu Czorlińscim co do Pucka po sece jachoł.djvu/58

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

— 40 —

— Ną, ju nazod? — pyto Smętek — Co żes tam skurała?
Wierę dzys sę twoja rejza na nic nąm nie zdała? —
Ona tej ze sebie zdrzuco wszeście gapie piora
I kobjecą bjerze postać, jako pani Mora,
Potym czule pąna Smętka za kark obłapuje
I słodcimi całąnkami starego czestuje.
— Webocz, webocz, panie starku, że sę to nie stało,
Co Przekleństwo Wasze zrobić Morze nakozało! —
Roz i mnie na twardym sercu zrobjeło sę krucho
Na rozkaze wasze dzyso muszałam bec głucho.
Ciejżem przed Czorlińściech checzę pozno przelecała,
Więc nopierwi żem do jizbe bez okno wezdrzała.
Tam widzałam młodą matkę dzecko kolebjącą,
Czułam też, jak mu noceła piesń rozczulającą
I szeptała mu o ojcu, co sedzy w niewoli
Za to, że sę wdoł z żedami zarobeczku gwoli.
I śpiewając oblewała łzami dzecka leca,
Tej sę i mojego oka zroseła zdrzenieca.

Mora opowiodo o swym dzecku Szczescu.

— Mora sobie przeboczeła srodze downe chwile,
Ciej jesz sama z lubym dzecciem bawieła sę mnile.
— Mniała ona imię Szczesce, moja ta córeczka,
Tako piękno, że nie beło nad nią djobełeczka.
Wjedno beła usmniechnięto, wjedno so skokała —
Wszetko, co le stworzeł Pąn Bog, serdecznie kochała,
Skorbe, co od swoji matci mniała darowane,
Rozdzelała wszeście mniedze ludzeska kochane.