Page:Język Polski Rocznik 1 (1913).djvu/11

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
I. 1
3
JĘZYK POLSKI


»Poradnik« na te pytania, lepiej lub gorzej, — bo niema doskonałych na tym świecie — nawoływał i skupił dosyć liczne grono ludzi Ma swoją zasługę. Przeglądając jego łamy i poruszane w nich wątpliwości i pytania sporne, a także odpowiedzi dawane, łatwo się przekonać, że główną ich przyczyną jest obok silnego wpływu języków niemieckiego i rosyjskiego na polski nieznajomość zasadniczych pojęć o języku. Najlepszą podstawą do rozstrzygania szczegółowych pytań, czy tak czy owak trzeba mówić, a przedewszystkiem do samego rozsądnego stawiania takich pytań, jest należyte pojmowanie zjawisk, składających się na pojęcie języka wogóle. Z językiem jest jak z bardzo złożoną i misterną maszyneryą: nauczyć się nią posługiwać nie jest rzeczą trudną, ale tylko ten, kto zda sobie jasno sprawę z jej składu i działania może ją mieć naprawdę w opiece.

A język jest w dodatku wspanialszą i misterniejszą budową, niż najwspanialsze i najmisterniejsze dzieła artystyczne. Sam przez się, poza swem znaczeniem dla poszczególnych narodów, jest tak niesłychanie ciekawym i podziwienia godnym wytworem duszy ludzkiej i takim arcydziełem ludzkiej kultury, że nie przystoi czło. wiekowi zajmować wobec niego stanowisko czysto użytkowe. I wszyscy mają doń prawo, wszyscy są w języku twórcami, pracownikami i artystami zarazem; złożyły się nań drzemiące w najpierwotniejszych duszach człowieczych siły i zdolności od najdawniejszych czasów; cała praca rozwojowa i cała poezya człowieka w nim się odbija, od półzwierzęcych stanów począwszy a na największych geniuszach i najpotężniejszych mistrzach słowa czasów nowożytnych skończywszy. Mają też wszyscy obowiązek, a im kto wyżej w kulturze stoi, im więcej także z języka czerpie i językowi dać może, tem większy, aby przypatrzeć się nareszcie temu wynikowi twórczej pracy niezliczonych wieków i pokoleń, zrozumieć raz język — zrozumieć i stąd nowych sił zaczerpnąć.

Otóż chcę, tak dobrze jak tylko mnie stać na to, przyczynić się do osiągnięcia owego zrozumienia językowej twórczości duszy ludzkiej wogóle, polskiej w szczególności i w szeregu pogadanek o ten cel się pokusić. Mówię »pogadanek« tylko dlatego, aby pamiętać o przystępnym i swobodnym sposobie porozumiewania się z chętnymi. A nie dlatego, jakobym miał zamiar dawać czytelnikom tylko plewy z naszej mąki. Przeciwnie chce dawać mąkę, a jeżeli nie będzie najprzedniejszą, to już wina mego młyna. Ale sądzę, że to i owo przeczyta także ten i ów językoznawca nie bez korzyści.

1*