Page:Hrabia Emil.djvu/52

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

Nie można było stanąć blisko niej i nie uczuć trochy obrzydzenia albo żądzy.

Otaczała się wciąż młodzieżą bez żadnego wyboru, nawet towarzyskiego. Krępowała ją tylko obecność matki, której jadowita złośliwość była gorsza od gniewu. Ale urządzała sobie z Anielą sportowe dalekie wycieczki i zwoływała na nie w sekrecie różnych chłopców, których stara księżna nigdy nie przyjmowała i o których nie wiedziała nawet istnieniu.

Ada śmiała się hałaśliwie, odrzucając w tył ciężką głowę na szyi tłustej i białej. W gonitwie i zabawach, w morzu i na tenisie, narażała się chętnie na różne zbliżenia, samotności, chichoty i szamotania. Kochała się wciąż z kim innym, niedbała na sąd czyjkolwiek, zawsze poszukiwana, wielbiona i obmawiana. Każdy po kolei miał nadzieje i był poniekąd szczęśliwy. Jedyną bowiem rzeczą, z którą drożyła się naprawdę, była jej ręka. Z pewną złością widziała, że to jednak było w niej najbardziej pożądane.

Przewyższała o całe niebo życiowej mądrości bandę swoich młodych przyjaciół. Gdy z nimi mówiła, rozmieniała się jakby na drobne, transponowała myśli swoje na zupełnie inny djalekt, aby być zrozumiałą. I nie czuła swej samotności.

Emil czasami dziwił się, że przy swym rozumie była tak niewybredna. Wytłomaczyła mu, iż odkąd zaczęła „się kochać“, przywykła do tego, że musi być zawsze pedagogiczna.

— Ja odpowiadam jednak zawsze o jeden stopień mądrzej, niż do mnie mówią. To jest doprawdy wszystko, co mogę uczynić dla siebie.

Emil chętnie mówiłby z nią, jak z chłodnym, głę-

50