Page:Hrabia Emil.djvu/36

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

zyczną miłością, gdy ją poznał. Wszystko stawało się mniej warte z chwilą, gdy on w tem wziął udział.

Do Emila co roku przyjeżdżała matka i wakacje spędzali razem w jakichś miejscach leczniczych. Emil bowiem, wysoki nad wiek i fizycznie rozwinięty, był przecież zdrowia bardzo słabego. Z powodu zwiększonej temperatury opuścił cały rok nauki i spędził go w górach, nudząc się na leżaku i pożerając książki. Gorączka minęła, ale w parę lat później zjawiła się znowu. Po skończeniu szkoły Emil długo próżnował, zanim wstąpił na prawo do Sorbony.

Przez cały ten czas nie wracał do kraju. Ale tu i owdzie jeżdżąc, spotykał ludzi stamtąd.

W Szwajcarji zjechali się dwa razy z ciotką Sinodworską, jej trzema synami i pasierbicą Anielą. Ładna, zalotna panna w wieku Emila nie zwracała oczywiście uwagi na przybranego kuzyna i z tego względu interesowała go nawet przez czas niedługi. Ale nie była to już miłość, tylko ta poszukująca odwetu niechęć czy zawiść wobec wszystkiego, co jest inne. W dwa lata później Anielka Sinodworska wyszła za mąż za księcia Leona Jahniatyńskiego, wdowca, ożenionego pierwej z kuzynką Worostańskich, Bussowską. Tego księcia Jahniatyńskiego Emil pamiętał dobrze z Kluwieniec i ze Skaliczny, gdzie się od niego uczył strzelania do gołębi.

Ze Skaliczny też pamiętał Emil pana Marka Bietowskiego, który przyjeżdżał tam prawie zawsze w czasie pobytu jego i matki, ale w Kluwieńcach nie był chyba nigdy. Pełen wyrozumiałości i taktu, Emil odnosił się do niego z wyszukaną grzecznością, odkąd odkrył, że zjawia się on systematycznie tam, gdzie jest matka. Przez czas pewien uczuwał to jako upokorzenie

34