Page:Hrabia Emil.djvu/262

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

świat promień słoneczny, zupełnie żółty, jaskrawy pośród mroków, tak wyraźny i mocny, że prawie dotykalny. I palił się przez chwilę na wierzchu drzew pożółkłych i na dalekim lesie. I zgasł. Żółtawa czerwień barwiła krótko brzegi różnych czarnych już chmur.

O tym wieczorze, jak o wielu innych przedtem, Emil pomyślał, że może jest ostatni. Był ostatni. Emil umarł tej nocy, spokojny i bardzo zmęczony długą chorobą.

Przedtem zdążył jeszcze pomyśleć naiwnie i smutnie, że ludzie powinni przecież wszyscy łączyć się ze sobą przeciwko śmierci, bo życie jest piękne, bardzo piękne.

 
260