Page:Hrabia Emil.djvu/120

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been validated.

ważniejszych przekrojów, w jakich dają się oglądać, ważniejszych kategorji, w jakich określają się ich charaktery. Pamiętał, że błędy najsprawiedliwszych sądów wynikają z trudności, jaką sprawia zajęcie wobec każdej nowej psychiki zupełnie nowego stanowiska — jedynego dla niej właśnie. I sam, przystępując do człowieka, zauważał zwykle naprzód cały szereg innych jego cech, zanim zainteresował się właśnie stopniem jego rozumu.

Otóż w stryju Józefie było niejako najważniejsze to, że był głupi. Inne wszystko — uroda, energja, ambicja, rola towarzyska i społeczna, — usuwało się w cień, spadało do poziomu cech drugorzędnych — wobec tej głównej. Stryj był bardziej głupi, niż jakikolwiek inny, niż próżny, elegancki, rasowy, ambitny, zepsuty. Był przedewszystkiem głupi.

Emilowi nie szło o jego przekonania, o sądy i opinje, które wygłaszał, o jego stanowisko polityczne. Stryj wszystko mówił głupio — zarówno rzecz doniosłą, jak błahą, zarówno błędną, jak trafną, zarówno słuszną, jak nonsensowną. Był głupi zewsząd. Jego głupota potwierdzała się we wszystkich instancjach życia. Nic jej nie mogło zaprzeczyć. To odkrycie, uczynione dopiero teraz, sprawiło Emilowi szczególny kłopot wewnętrzny — tak było niepodobne do wszystkiego, co przywykł był łączyć z wyobrażeniem stryja. Stryj — ten w dzieciństwie — był przedewszystkiem kimś najbliższym ojcu, był radością i dumą domu, był upragniony, oczekiwany, omawiany, podawany za wzór, jedyny.

Przykrość przecież prędko zmieniła się w zainteresowanie. Emil przebywał ze stryjem chętnie, badał go i przenikał, usiłując zrozumieć tajemną istotę, sekret szczególny takiego mózgu.

118