Page:Hanns Heinz Ewers - Żydzi z Jêb.pdf/60

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

przynosi ofiary zastępom niebieskim na dachach, a w domu Terafimom, tak jak Rahela, żona Jakóba i król Dawid. Również i boga słońca czczą mężczyźni nasi, a kobiety nasze obchodzą święto żałobne, gdy umiera Tammuz, bóg wiosny!“

„Zgroza, zgroza!“, zawołał Jehiel. „Kapłani wasi są bałwochwalcami, zasługującymi na ukamieniowanie!“

Wówczas Jedonja wyprostował się: „Kapłani nasi, Jehielu, pochodzą ze szczepu Lewi, podobnie jak kapłani jerozolimscy! Mają błędy swe, gdyż są ludźmi, lecz mogą spokojnie stać obok tych, co żyją w świątyni syońskiej!“

„Jak to rozumiesz?“, zapytał Jehiel niepewnym głosem.

„Jesteś teraz oddalonym od Jerozolimy, Jehielu“, odparł Jedonja, „ale nie jesteś poza światem, będąc w Jeb. Wiemy co się dzieje w Jerozolimie! Dlatego nie powinieneś lżyć kapłanów naszych — żaden z nich nie jest mordercą! Lecz arcykapłan Jochanaan, syn Jojady, wnuk arcykapłana Eljaszita, zabił własnego brata, Jezusa, w samej świątyni! Bagoas, namiestnik Judei, pers, wielbiciel ognia, wtargnął pełen gniewu do świątyni — on, niewierny! A gdy żydzi tłumaczyli mu, jaką hańbę i jaki wstyd wyrządza tym sposobem ludowi, odparł: