Page:Hanns Heinz Ewers - Żydzi z Jêb.pdf/180

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.

rastają czasem na wielkie organizacje religijne. Niedawno temu byłem obecny na zebraniu teozoficznem, na którem po wykładzie przewodniczącego przeszło sto osób należących do klas wykształconych — a jakże! — z całą powagą dyskutowało o różnicach t. zw. magji białej i czarnej — przyczem surowo tę ostatnią potępiano. Ani jeden z wszystkich tych ludzi nie miał najmniejszego pojęcia o tem, że cała ta sławetna różnica opiera się jedynie na śmiesznym błędzie drukarskim: oto słowo „nekromancja“ w średnich wiekach przekręcono na „nigromancję.“ Lekarzy — cudotwórców za naszych czasów jest o wiele więcej niż kiedykolwiek dawniej, a wszyscy robią doskonałe interesy. Parę dni temu dopiero „Jezus z nad dolnego Renu“, który za dwadzieścia marek drogą karty pocztowej „przyłączał“ pacjentów do świętego swego ciała, zwinął „interes“ swój i przeniósł się do Szwajcarji. Poczciwiec ten praktykował w mieście naszem zaledwie rok jeden i zarobił w tym czasie parę miljonów. Do wszystkich tych oszustów biegnie tłumnie ta sama publiczność, która czułaby się bardzo obrażoną, gdyby ją podejrzywano o wiarę w czarownice. Nader chętnie święci czasów naszych obwieszają się płaszczykiem indyjskim, nie mając najmniejszego zrozumienia jak głęboko różni się nauka indyjska od istoty