Page:Dusze z papieru t.2.djvu/96

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
92
 
 

figura jedna z tych, które sobie z nikogo i z niczego nic nie robią, i z których, w serdecznej wzajemności, wszyscy sobie nic nie robią; stąd ta pogodna, filozoficzna. zgoda z życiem.

Otóż dr. Jura, pogodny filozof i żona pianisty, mądra niewiasta, udali się za kochankami do ustronnej leśniczówki, udając, że się teraz oni kochają. W leśniczówce zapanowała mała konsternacya, w rezultacie zaś usiedli wszyscy w przymusowej zgodzie. Sytuacya jest oryginalna i szczerze wesoła; mężowie pomieniali żony, żony pomieniały mężów, aby się wreszcie pokazało, że inaczej być nie może tylko tak, jak było i że pianista, nałogowy uwodziciel, żyć nie może bez swojej żony, a płocha żona dra Jury żyć nie może bez dra Jury, o czem zresztą byliśmy przekonani już w drugim akcie, bo rzecz nie była trudna do odgadnięcia.

Pianista przysiągł żonie wieczystą wierność, lecz już po chwili znalazła go mądra żona w objęciach którejś z jego uczenic. Uśmiechnęła się tylko pobłażliwie, słynny zaś pianista zaczął całować rozpaczliwie podlotka, krzycząc równie rozpaczliwie:

— Cóż ja zrobię, kiedy ja muszę!