Page:Dusze z papieru t.2.djvu/217

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
213
 
 

wywołując jej wspomnienie śpiewem, kwiatami i barwnem kimonem. Jeśli cała sztuka jest dramatyczną operetką ta scena jest sceną... operową.

Jeśli się chce słuchać sztuki Lengyela, a nie patrzeć na nią, staje się wtedy nużąca. Autor węgierski nie ma wprawy w pisaniu i mówić nie umie; przytem niezręcznie naśladuje. Zna widocznie dobrze Paryż i francuski teatr, chciał więc na francuską modłę »urozmaicać« akcyę i przeplatać widok krwi widokiem sztucznych ogni; aplikacye te stały się w ręku Lengyela banalnemi. Ile razy chce rozjaśnić scenę, wtedy płodzi dowcip ciężki jak tokaj, albo wstawia w »tragedyę« intermezzo tak szalenie wesołe, że się mimowoli szuka rewolweru.