Page:Dusze z papieru t.2.djvu/194

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
190
 
 

mią po wystrzeleniu naboju z tezy. Wymęczeni blado-zielonemi widmami, gorączkowani nietragicznemi tragedyami traktujemy źle rzeczy pogodne, które jednakże niech się święcą, jeśli wszystkie będą tak zgrabnie robione jak komedya de Flersa i Caillaveta, która ma równocześnie tyle z jasnej komedyi, co i z trzpiotowskiej farsy, lecz uśmiech się przez nią przewija od początku do końca i to jest jej zaletą większą, niż się na pozór wydaje.

»Miłość« czuwa w sztuce de Flersa i Caillaveta nad tem, aby miłości nie stała się krzywda; w raptularzu scenicznym był już taki aforyzm o kobiecie, którą miłość prawdziwa ochroni przed dopuszczeniem się zdrady.

Bardzo piękny aforyzm. Któżby się podejmował niewdzięcznej pracy statystycznego zestawienia, ile razy w życiu aforyzm ten spełnił swoją rolę? Może się tak przecież raz gdzie wydarzyło? Kto wie! Są rzeczy na ziemi i w kobiecie, o których i t. d. Ale mniejsza o to, bo aforyzm jest piękny i górny, a kobiety na widowni głośnymi oklaskami powiedziały, że to prawda, a powiada znów inny aforyzm, że — mądry zawsze kobiecie ustąpi. Przypuśćmy więc z wrodzonej dobrotliwości, że ile razy żona zdradza męża, zawsze czuwa nad nią miłość i rzecz się kończy na niczem; chociaż apostołowie, którym kazano czuwać zasnęli, więc i miłość może