Page:Dusze z papieru t.2.djvu/186

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
182
 
 

zacnym, tylko ma pisarskiego wspólnika nicponia... To nie żart... Caillavet ujmuje widza sentymentem i gdyby sztuka miała jeszcze ze trzy akty, to kto wie, czyby w niektórych ustępach nie wzruszyła do łez indywidua czułe, a do bicia serca skłonne?

Ale pozatem historya jest wielce wesoła; bo któż się będzie martwił osiołkiem, któremu dano zbyt wiele jedzenia, osiołkiem, pochodzącym w prostej linii od słynnego osła, o którym mówił Buridan. Zacny ten doktor scholastyczny postawił pytanie: co uczyni osioł, głodny i spragniony, kiedy w równej odległości postawią koło niego wiązkę siana i kubeł wody? Czy Buridan tak powiedział, czy nie powiedział, mniejsza o to, czy miał to być problem de la liberté d’indifference, czy nie, równie mniejsza o to; wesoły ten osiołek wlazł w przysłowie, kolportowane przez Jowialskiego, komentowane nawet przez Bayle’a. Teraz go chwycił za uzdę poważniejszy Caillavet, a za ogon weselszy Flers i ciągną w dwie strony, śmiejąc się... Wszyscy się śmieją z nich, a jedyną poważną figurą w tej całej historyi jest — klasyczny osioł, patronujący komedyi, filozoficznie milczący jedyny filozof...

Osłem na rozstajnych drogach jest Jerzy Boullains: kocha się w dwóch kobietach i nie wie, którą wybrać, więc wybiera drugą, aby się okazać choć trochę mądrzejszym od swego kla-