Page:Dusze z papieru t.2.djvu/185

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
181
 
 

górowanych wobec widza pretensyi. Chcesz się śmiać, śmiej się razem z nami, chcesz płakać, to nie płacz nad nami, lecz idź do Sary Bernhardt! Zresztą kto idzie do teatru Gymnase, gdzie grają »Osiołka Buridana« — aby płakać, ten zapewne zwaryował i niema z nim o czem gadać...

Bowiem Osiołek Buridana jest najweselszą komedyą Flersa i Caillaveta. »Miłość czuwa« jest komedyą wesołą, lecz są niewiasty, które przecież płaczą na widok tej sztuki, gdyż »cnotliwa zdrada« bohaterki jest zbyt wzruszająca. »Król« jest wesoły, ale zbyt się wdał w farsę. »Osiołek Buridana« jest wesoły naprawdę, pogodnie wesoły; to znów »prawie komedya« z fizis nieco karykaturalnie, na farsowy sposób wykrzywioną, rzecz wybitnie w stylu obu doskonałych pisarzy, zrobiona wybornie i z wprawą; znów ta sama co zawsze mieszanina z dwóch ingredyencyi: z sentymentu, który się wdał z żywym temperamentem dobrej paryskiej farsy; znów sytuacye niespodziane: oto de Flers rzuca dowcip za dowcipem i każe młodziutkiej panience włazić przez okno do kawalerskiego mieszkania, na co się po cichu oburzył dobrotliwy de Caillavet, więc położył panienkę po ojcowsku na twardej kanapie, otulił ją do snu i nakrył jakimś obrusem, ściągniętym ze stołu. Pan Gaston Armand de Caillavet musi być człowiekiem