Page:Dusze z papieru t.2.djvu/165

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
161
 
 

tem. Pytając, nie żąda odpowiedzi, lecz stawia pytania w ten sposób krzyżowy, że z jednego ruchu przeczącego ręki, sam sobie najprawdziwszą ułoży odpowiedź. Przedziwnie zręczne wymuszenie, najpodlejsze pod słońcem.

Tym samym podłym sprytem przyswoił sobie etykę podręczną na codzienny użytek od tych, od których się uczył, że ryby nie jada się nożem. Przecież najwspanialszy »schyłkowiec«, półkrwi wprawdzie, przemawia przez niego, kiedy Lebourg roztrząsa karciane dzieje kochanka swojej córki: »gdyby jeszcze wygrywał, to możnaby mu wybaczyć, ale on przegrywa, stale przegrywa i płaci to, co przegrał...«

Kiedy z pomocą swej szubrawej indagacyi odkryje, że córka ma od trzech lat kochanka, woła: »więc to prawda?!« — ale przy dziwnym akompaniamencie uczuć, bo zarazem... z tryumfem i wściekłością. Tryumfuje, bo mu się udało sprytem odkryć, że córka ma kochanka, i smuciłby się, gdyby go nie miała, bo to znak, że spryt stracił, a ze wściekłością, bo będzie musiał płacić długi.

Nie koniec jeszcze. Lebourg obwieszcza »hańbę rodziny« swojej żonie w doskonały sposób: »nasza córka ma kochanka«, i poprawia z naciskiem: »twoja córka ma kochanka«. Bo, dlaczegóż w takim bankierskim domu brać fałszywy podpis na wekslu tylko na siebie? Lebourg jest