Page:Dusze z papieru t.2.djvu/142

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
138
 
 

tam, poza grobem, powiemy, żeśmy cierpieli, żeśmy płakali, że nam było ciężko bardzo, a Bóg się nad nami ulituje i będziemy wiedli żywot nowy, jasny, lekki, piękny. Odpoczniemy!«

Oto jest filozofia życia bohaterów z »Wujaszka Wani«, którym życie usiadło na piersi, usta przytknęło do ich ust i całując, oddech nawet kradnie.

Sztuka Czechowa jest niezmiernie szara; tak się w niej wszystko dzieje, jakby się działo za przejrzystą zasłoną, jakby w wieczystej mgle, przesyconej, ciężkiej, którą oddychać trudno. Gdyby się w tej mgle ukazało słońce, ludzie żyjący w niej, nie uradowaliby się: zdziwiliby się, nie poznawaliby swoich twarzy, alboby ślepli od blasku. Nie mają w twarzy nic krwi, znają tylko pijacki błysk oczu. Są jakby senni i wiecznie pracują, monotonnie, z niezmierną wytrwałością; gdyby przestali pracować, nie wiedzieliby, co z sobą uczynić; są jak obracające się wiecznie młyńskie kamienie, ścierające się w pracy. Jest w sztuce Czechowa troje takich ludzi: »Wujaszek Wania«, młoda dziewczyna i pijący doktor.

»Wujaszek Wania« był młody i starł się, jak kamień; rozpoczął nieskończoną pracę w tej atmosferze mglistej i zabijającej, a pracował nie dla siebie. Dla głupca, który się jemu i pracującej z nim razem młodej dziewczynie wy-