Page:Dusze z papieru t.1.djvu/43

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
39
 
 

nieznośne przyprawił zdenerwowanie, jest żonaty. Och! Pannie Heli poczerniało trochę w oczach...

Sądny dzień!...

Wszystko się wykryło, pan Otocki spokojnie uciekł, panna Hela krzyczy, że popełni samobójstwo, państwo Lipowscy radzą wśród łez.

A tylko jeden Franio, spokojny, cichy, złoty Franio czeka w drugim pokoju, aż go zawołają; czeka spokojnie, jak całe życie czekał i jak będzie czekał zawsze swojej kolei, pokorny i cichy, a przecież wiadomo, że pokora przebija niebiosa, jak to już dawno powiedziano i jak to się już podobno raz nawet zdarzyło.

Więc Franio czeka.

— Cóż! — powiada pani Lipowska do pana Lipowskiego — Franio ostatecznie nie jest gorszy od innych... Wyrabia się przy nas.

Poco dłużej gadać! Zawołali Frania, długo mu klarowali rzecz całą, Franio coś tam krzyczał jak opętany, że »pomiatać sobą nie pozwoli«, »że się nie ożeni za żadną cenę«, że to łajdactwo, krzyczał, jednem słowem, aby się samemu przed sobą wydać wspaniałym i odważnym i żeby się raz w życiu wykrzyczeć do woli, ale kiedy ujrzał łzy w poczciwych oczach szanownego pana Lipowskiego, serce mu zmiękło jak wosk — no i wziął pannę Helę, czystą jak lilia, ale taka... z potomkiem.