Page:Dusze z papieru t.1.djvu/159

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
155
 
 

dać żonie. Ale dobry budowniczy zrozumiał, że gdyby tak był zrobił, nie mógłby komedyi wyprowadzić pod dach i skończyć budowy, — historya skończyłaby się zaraz w drugiej scenie i nie byłoby co robić dalej. Ale pyta o radę przyjaciela. Ten przyjaciel to jest kapitalna figura, znakomita figura, która się Jaroszyńskiemu udała nadzwyczajnie. Zowie się pan Eustachy i pochodzi z Paryża; jest to niebieski ptak z kategoryi najbardziej niebieskich, takich, których się już nawet bulwar paryski wstydzi. Jaroszyński, świetnie znający życie paryskie, przywiódł go za kołnierz wprost z bulwaru St. Michel, kędy pan Eustachy codziennie pomnaża chwałę imienia polskiego, wieszając zapewne psy na ukochanej ojczyźnie i kędy pija whisky z wodą sodową na rachunek jakiegoś niedoświadczonego młodzieńca, co właśnie przyjechał do Paryża i wpadł pod opiekuńcze skrzydła straszliwego anioła, pana Eustachego.

Pan Eustachy jest jednakże orłem wśród niebieskich ptasząt; nie pożycza zapewne nigdy niżej ludwika, nie pospolituje się z byle kim, nie jada byle gdzie, chociaż nieraz sypia byle gdzie; robi operacye zawsze na wielką skalę i zawsze z godnością; jest z zawołania rojalistą, bo nie znosi republikańskiej hołoty; pozatem jest człowiekiem bez przesądów, nie uznaje tylko tradycyi, na którą pluje z odległości kilku wie-