Page:Dusze z papieru t.1.djvu/130

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has been proofread.
126
 
 

jak w prześlicznym wieńcu, bujny, żywy, rozkoszny i piękny.

Kamerdyner hotentocką francuzczyzną obwieścił:

Madame la comtesse est servie!
i wszyscy poszli; został Starościc i dworski narybek, wściekły za »estymowanie paskwillanta«. Krótka chwila, potem Starościc rzucił w twarz rękawiczkę szambelanowi Piotrowskiemu:

A vos ordes monsieur... Merci!

Duel w przygotowaniu na koronę dzieła.

Starościc pojechał się bić. Kobiety wszystkie rozkochane, czekają w niepokoju; zaczynają się podjazdy i przekonywania:

— Czy zastanowiłaś się, co znaczy kochać poetę? charakter tak zmienny! impessionable! kapryśny.

Odpowiedź tragiczna:

— Ogień namiętności nie znosi chłodu zastanowień...

Przedmiot namiętności wraca zdrów, cały i zaczyna mówić ogromnie wiele, »z młodzieńczym ferworem«, z zajadłością Nowaczyńskiego, z pozą rewolucyonisty z kabaretu.

— ...Aż zgroza pomyśleć, jak wiele złego, jak wszystko złe pochodzi z hołdowania zużytym formom życia! Reform nam trzeba. reform we wszystkiem i u wszystkich! Zwalenia tego, co jest od fundamentów i fabryki czegoś no-