Page:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/395

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.
382
CHIMERA
 

począł zaplatać Karyatydowych czynów i tęsknic nić porwaną, motać ją na złotostrunne naczynie gędziebne, aby w godzinie zmierzchu mocarnie dźwignąć nizinną życia pieśń!..
 Może wówczas śmigłe ramię Przeznaczenia ciosać zechce duchy podobne Karyatydom strąconym, a głodne fale Życia nie rozprzęgną już mocy, ani staną w poprzek złotemu czynowi NIEUGIĘTYCH...

 Na drugie rano skwapliwie usunięto szczątki morderczyni. Ale i druga siostra-Karyatyda, „niewinna“, padła pod ciosami oprawców. Podobno niedowierzano jej... choć zdaje się, że po prostu psuła symetryę podwórzową, i to stało się przyczyną jej zagłady.


Zygmunt Zaleski