Dziennik (Krasiński, 1912)/8 sierpnia 1830
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik |
Pochodzenie | Pisma Zygmunta Krasińskiego |
Wydawca | Karol Miarka |
Data wydania | 1912 |
Druk | Karol Miarka |
Miejsce wyd. | Mikołów; Częstochowa |
Źródło | Skany na Wikisource |
Inne | Cały Dziennik Cały tom V |
Indeks stron |
Przed odjazdem z klasztoru, zwiedziliśmy kościół, który jest dość piękny i dużo ma w sobie okazałości. Pomnik wzniesiony Desaix'owi[1] tam lśni chłodnym przepychem kararyjskiego marmuru. Płaskorzeźba wykonana dobrze i konanie z całą prawdą, jaką sztuka nadać może kamieniowi, panuje na bladych rysach młodego wodza, który zaledwie umaczał wargi w puharze chwały, a umarł, kiedy jego wawrzyny zakwitły w pierwszej krasie.
Udaliśmy się później do budynku, który zawiera ciała podróżnych zaginionych w śniegu. Wstrętne kształty rysują się w konturach kościstych, ogołoconych z ciała na czarnym murze, a białe całuny są jedyną draperyą w tem miejscu żałobnem. Jedni są w postawie stojącej, drudzy leżą na kamieniach. Wśród innych zauważyłem trupa kobiety, trzymającej w sinych, martwych ramionach szczątki dziecięcia. Tak ją znaleziono na górze w łonie zimy i może jej oddech ostatni oddany był na to, aby przedłużyć o sekundę życie jej nowonarodzonemu. Jest coś czułego, wzruszającego, nawet w tym szkielecie, którego spróchniałe ramiona przyciskają jeszcze do niekształtnej, ledwo znacznej piersi istotę, bo jej ta pierś dala życie.
Na ogół widok tych ludzi, którzy przestali istnieć, i których śmierć tak dziwnie odmieniła, jest ponury i straszliwy. Ich nieruchomość, ich milczenie, ich członki porozrzucane, wargi napół otwarte w skurczach ostatnich chwil, włosy zbite, czaszki leżące na ziemi, czaszki usiane po ziemi, szkielety podobne do uszkodzonych posągów, wszystko to [ 177 ]wzbudza zgrozę i przestrach. Tak to prawdziwe, że ciało bez duszy jest tylko przedmiotem wstrętu dla duszy, która ma osłonę z ciała.
Z góry Saint-Bernard zeszliśmy ku Martigny poprzez potoki, których piana bryzgała dokoła nas, i przez lasy, gdzie gałęzie schylały się nam nad głowami. Z Martigny pojechaliśmy do Bex. Podróż czyniła na mnie dziwne wrażenie. Jednostajność ruchu przygniata tak moją duszę, jak spoczynku albo bezczynności. Skoro tylko cośkolwiek trwa bez zmiany, doznaję głębokiej przykrości. Trzeba mi każdej chwili nowych wrażeń, lub raczej coraz silniejszych, abym wznosząc się ze stopnia na stopień nie pozostał nigdy nieruchomym: jak tylko stanę, jestem pewny, że się cofam.
Przypisy
[edit]- ↑ Generał Desaix (cz. Deso) poległ pod Marengo.
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]
This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home. Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.
| |