Dziennik (Krasiński, 1912)/22 sierpnia 1830
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik |
Pochodzenie | Pisma Zygmunta Krasińskiego |
Wydawca | Karol Miarka |
Data wydania | 1912 |
Druk | Karol Miarka |
Miejsce wyd. | Mikołów; Częstochowa |
Źródło | Skany na Wikisource |
Inne | Cały Dziennik Cały tom V |
Indeks stron |
Opuściliśmy Lauterbrunnen rankiem i przez Wengernalp udaliśmy się do doliny Grindelwaldu. W przeciągu kilku godzin szliśmy pod górę, a promień słońca złocił nam niekiedy krainę rozciągającą się dokoła. Kiedy stanęliśmy ponad równiną, wielka dolina Lauterbrunnen wydała się nam niby olbrzymia przepaść, którą zaledwo zgłębi oko. A jej skały, siklawy, góry, usiane chmurami przedstawiały widok niezwykły, którego świetność podnosiły śniegi łańcucha Jungfrau; oderwana od doliny mgłą pas jej otaczającą, zdawała się nadpowietrznym pałacem, wystawionym na ruchliwej podstawie mgły promiennej.
Napotkaliśmy na drodze ślady wielkiego zwału. Ogromne czarne głazy leżały na stoku góry, lecz tak były niepewne i nachylone, że w pierwszej chwili wydawały się być w ruchu. Sporą przestrzeń [ 193 ]pokryły, a skała, z której spadły, wyglądała naga, jałowa, poszarpana, jak gdyby wszystkie pioruny niebieskie zostawiły na niej znak gniewu Bożego. Czem wyżej posuwaliśmy się ku Wengernalp, tem bardziej mgła dokoła nas się zgęszczała. Wkrótce droga nasza zginęła w oceanie chmur, co płynęły obok nas i zdawały się sprawiać sobie przyjemność pokrywając nam włosy wilgotną rosą i dotykając policzków dżdżystemi skrzydłami. Obiecany widok lodowców skrył się zupełnie przed naszym wzrokiem. Niekiedy tylko, w oddaleniu, spostrzegaliśmy jakby błyskawicę topiącą obłok: był to szczyt lodowy odsłonięty i skryty w tem samom okamgnieniu. Czasami także las zieleniący się wyłaniał się nagle z ciemności, albo białawe wody strumienia niesłychanymi wysiłki starały się rozproszyć cienie, co je otaczały. Lecz na ogół cieszyliśmy się mało pięknościami Jungfrau, która, jak mówią, jest przepyszna ze szczytu Wengernalpu. Mgła stawała się coraz gęstszą; nakoniec wszystkie promienie słońca, zduszone parami, zginęły co do jednego, a my straciliśmy jeden z najpiękniejszych widoków w Szwajcaryi. Za całą pociechę słyszeliśmy kilka razy huk lawin, podobny do grzmotu. Ciemność, w jakiej znajdowaliśmy się, zdwajała potęgę tych dźwięków imponujących i strasznych.
Po sześciogodzinnym marszu zeszliśmy w dolinę Grindelwaldu, którego imię przekraczając Alpy, leci z gałęzi na gałąź po całej Europie. Króluje tu wspaniała skała Wetterhornu. Czoło jej jest olśniewającej białości. Od podstawy do szczytu jest jakby z jednej bryły kamienia, a zieloność cofa się na jej widok; girlandy zieleni nie opasują jej.
Dwa ogromne lodowce, które zachowały kształt łoża potoków płynących przed wiekami tam, gdzie już dziś tylko śnieg i lód, zstępują do Grindelwaldu i swemi iskrzącemi się błękitnawemi stopami [ 194 ]dotykają trawników rosnących nad brzegiem Lucziny. Zresztą dolina nie przedstawia nic oryginalnego. Masy skał i lasów, nierówności gruntu i mnóstwo szaletów, oto co oko spotyka na drodze. Podróż zaczyna mię nudzić; przyzwyczajamy się do piękności fizycznej tak, jak i do brzydoty i nakoniec nie wywiera żadnego wrażenia. Tam, gdzie życia niema, lub gdzie życie jest ukryte, powab nie trwa długo. Dusza nasza szuka wszędzie towarzyszek; oto dlaczego wszystko więdnie, oprócz piękności moralnej i nieśmiertelnej, oprócz piękności, na której odbija się wyraz myśli, niby odblask zioła słonecznego na falach strumienia.
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]
This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home. Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.
| |