Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/245

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

Zamkną w wieniec opok szczyty
O jesiennych tęsknot porze.

Złotym wspomnień my łańcuchem
Powiązani razem z sobą —
I nam przeszłość nie żałobą,
Ale wiecznie żywym duchem.

I ten żywy duch się nieraz,
Gdym bez ciebie, sam wśród ludzi,
Jak stróż-anioł we mnie budzi.
Ot, w tej chwili — ot, patrz teraz:
Złożył skrzydła mi na duszę
I w niej tęczę skrzydeł kręci!
Patrz, zapadam w sen pamięci,
I już przez sen mówić muszę!...

 (1842?)
────────


NA SKALE.[1]
─────

Czy ty widzisz? — gdzieś na skale
W dzień słoneczny stoim sami.
Czy ty widzisz, jak pod nami
Śpią w przepaści jezior fale?

Stoim, milczym i oczyma
Przebiegamy wód kryształy.
Skazy jednej na nich niema,
Snem z błękitu krąg ten cały,
A gdzie kończy się zatoka,
Naprzeciwko — siwe skały,
Wyżej niebios toń głęboka,
Ten sam szafir, co na dole,
Równa cisza. — i bez chmury,
W niej się tylko czernią góry,
Bo rozbita na gór czole.

  1. Wiersz dotyczy Delfiny Potockiej.