Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/125

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

ści ducha i ciała, że ciało w nich nie wzdrygało się konać, kiedy Duch rozkazał.
 Ty na prawicy Ojca w kształcie Twoim ludzkim zasiadłeś na wieki — przez Ciebie zbawione, unieśmiertelnione ciała.
 Tyś słowem żyjącem, widomem, dotykalnem. Z głębin nieskończoności wyszedłeś, opisałeś się w kształt, bo żal Ci było tej nieszczęśliwej, tej cierpiącej materyi — przybrałeś ją, Panie, za córę Swoją i ona nieśmiertelną stała się w obliczu Ojca Twojego!
 On nieskończony, On niewidomy — przez Ciebie tylko dochodzim do Niego — Tyś światem — On myślą świata — a Duch, co wiąże Ciebie i Jego, a Jedność Wasza bez końca, jest miłością miłości — jest wiecznością wieczności — jest Bogiem!
 O Boże potrójny i jedyny, zmiłuj się nad nami!
 W Imieniu Ojca i Syna i Ducha niechaj zbawioną będę!
 W Imieniu Ojca i Syna i Ducha niechaj cierpię na ziemi, by zmartwychwstać kiedyś!
 Kapłan teraz wzniósł puhar krwi Twojej i wypił ją i położył ciało Twoje.
 Nigdy męka Twoja, trud Twój nie ustaje na ziemi.
 Tajemnica tajemnic, krzyż Twój, to dzieje nasze.
 W każdem sercu ludzkiem ta tajemnica powtarza się codzień.
 W każdej rodzinie — w każdym narodzie.
 W Ludzkości całej tylko nie, boś Ty ją zbawił i wiedziesz ku szczęściu wiecznemu.
 Ale dla rodzin męczą się syny i córki i ojcowie i matki.
 Dla narodów męczą się obywatele i wodzowie i sędzie i kapłani ludu.
 Dla ludzkości całej codzień męczą się narody i umierają w bólach, rozpaczając.
 Krew Twoja leje się co chwila.