Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/110

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 Za to, że ból w niej był ciągle, bez przerwy, Ty zmiłujesz się nad sługą Twoją.
 Za to, że nie wątpiła o miłości Twojej, Ty rzekniesz nad nią: „Darowanem jej jest, bo kochała wiele.“
 Za to, że opłakała wszystkie nadzieje i sny swoje, Ty ją wyrwiesz z tego snu ziemskiego i przeniesiesz ją do nieskończonej rzeczywistości.
 Tam będzie miłość bez miary.
 Tam szczęście bez ustanku.
 Tam życie bez granic.
 Tam myśl i serce będą Jednością.
 I walka, ustanie wszelka.
 I tajemnica pryśnie wszelka.
 I w Duchu Twoim Duch mój będzie na wieki wieków w miłości miłości. — Amen.

──────


MODLITWA, ŻEBY UMRZEĆ MŁODĄ.
────


 Dozwól, Panie, bym zniknęła jak kwiat, ścięty kosą o południu — bym nie więdnęła w wieczornej żałobie.
 Dzieci moje jak rozwiną się na podobieństwo pączków pękających, przechodzących w róże, wtedy czas mi odejść, Panie!
 O, skróć pielgrzymkę moją — umniejsz chwil starości, próbie mojej! Duch mój w świeżości niech oderwie się od świeżego ciała!
 Niech umieram w pełności sił!
 Niech konam w latach, w których Syn Twój skonał — niechaj nie przeżywam siebie samej!
 Niechaj nie słyszę głosów ludzkich, mówiących o mnie, jakom była kiedyś!
 O jesieni życia niechaj odlecę, jak liście borów, jak kwiaty łąk, jak motyle kwiatów!