Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom5.djvu/178

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

 W tej chwili piszę przy oknie w Montreux. Przede mną czarne skały Meillerie[1], jezioro Leman, u mych stóp, wspina się na mury, sięga na dachy w zwojach kwiatów i gąszczy; murawa mię otacza, a nad mem czołem trawa porusza się wdzięcznie pod tchnieniom wiatru, który lekkutko ponad nią przemyka, oddali się, powróci i swawolny znów zakręci po krzakach i winogradzie.
 Obłoki krzyżują się po niebiosach; kiedy nadpływają, jezioro blednie, i znów błękitnieje, gdy uchodzą. Wierzchołki gór pokryte oparami; mgła srebrzysta przesuwa się to tu, to tam, lub wznosi słupami z marmuru i przez chwilę lekka piramida króluje nad doliną, lecz natychmiast zmienia się w kobierzec białawego aksamitu, lub w sklepienie alabastrowe.

 A jednak na tych to skałach, na brzegach tych kaskad Rousseau[2] wyśnił swą księgę miłości, pełną namiętnych porywów, pociągającą jak potok, który burzliwym swym trzaskiem towarzyszył jego myślom, lecz sianą w uczuciu i pozbawioną wzniosłości. Sądził, że wzniósł się nader wysoko, a ziemi dotykał stopami. Bohater jego był człowiekiem, a bohaterka kobietą: prawdziwa miłość stwarza, więcej niż człowiek i więcej niż kobieta. Lecz zawsze chwała poecie, bo jego Heloiza wzbudziła zachwyt świata. Jedyną jego omyłką, że zapóźno zaczął swe sny szczęścia i miłości. Kiedy powinien był się zbudzić, zasnął, a sen jego ciężki był i niespokojny. Wizye jego miały za mało wielkości, a skrzydła jego gorącej wyobraźni odbiły tylko na pół Boskie barwy tęczy. Chciał zmusić swe serce żeby biło, gdy już lody wieku gromadziły się dokoła niego, i zgięty ku ziemi ciężarem doświadczenia, mówił o miłości. Ale jeśli się zawiódł, przynajmniej łódź jego na przebytej przestrzeni zostawiła liczne brózdy złote

  1. Meillerie (cz. Mejeri).
  2. Rousseau napisał powieść „Nową Heloizę.“