Page:Adam Bełcikowski - Pies i jego obyczaje.djvu/30

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

wano go stale leżącego na rogoży, którą przenosił z miejsca na miejsce, w miarę tego, jak cień dochodził do niego.
 Podczas obiadu jeden z gości dał pudlowi domowemu parę kawałków pieczeni. Po obiedzie pozostałą pieczeń schowano do spiżarni, a wszyscy przeszli z jadalnego pokoju do salonu. Pies uważał, że mu dano za mało mięsa. Zapytacie, jak sobie poradził? Należy nadmienić, że nauczono go stawać na tylnych nogach, podawać łapę i prowadzić kogoś z obecnych do jadalnego pokoju. Tę sztukę wyzyskał pudel w tym wypadku. Zbliżył się do gościa, dotknął go łapą i pociągnął do drzwi. Nie zaprowadził go jednak do pokoju jadalnego, lecz do śpiżarni i zatrzymał się przed półką, gdzie stało mięso. Dano mądremu pudlowi jeszcze kawałek mięsa i wrócono do salonu. Pies próbował jeszcze raz wyprowadzić gościa z salonu, ale miano jego sztuk już dosyć. Nie dał jednak za wygraną, przekonawszy się, że gość nie chce iść do śpiżarni, poszedł do przedpokoju, wziął ze stolika kapelusz gościa, zaniósł go do śpiżarni i położył pod półką, na której leżała pieczeń. Tutaj oczekiwał, rozumując, że właściciel kapelusza przyjdzie tu i ofiaruje mu jeszcze kawałek pieczeni.
 Pudel, któremu zapomniano włożyć kaganiec, został schwytany przez czyściciela. Umieszczono go w towarzystwie kilkudziesięciu innych psów w szopie, przeznaczonej dla tego rodzaju więźniów. Wszystkie psy wyły, opłakując srogi